Po wstąpieniu do Domowego Kościoła zaczęliśmy wprowadzać każdego dnia wspólną modlitwę z całą rodziną, której wcześniej nie było. Powoli nasze życie rodzinne zaczęło się zmieniać na lepsze. W Domowym Kościele jesteśmy 18 lat, staraliśmy się chociaż raz w roku uczestniczyć w rekolekcjach, bo każde spotkanie z Bogiem wnosiło w nas poprawę. Na przełomie roku 1991/92 dane było nam przeżyć trzy razy rekolekcje dwa ORAR-y i trzecie dwutygodniowe. Jadąc na letnie rekolekcje miałam odczucie wewnętrzne, że tam coś się zmieni w nas i rzeczywiście mąż podpisał deklarację KWC była to bardzo duża radość moja i całej oazy. O taką chwilę modliłam się każdego dnia i wierzyłam, że przyjdzie taki dzień, kiedy Pan mnie wysłucha. Od tamtych rekolekcji mąż przestał zaglądać do kieliszka, w nasze małżeństwo wróciła miłość i radość.
Teraz każdy dzień rozpoczynam przez uwielbienie Boga, dziękczynienie, przeżycie Mszy św. z przyjęciem Pana Jezusa w komunii św. i pozwolenie Bogu na przemianę mnie. Dziękuję Bogu za wszystkie łaski, za bycie w Domowym Kościele i kroczenie tą drogą do Boga.
Chwała Panu
Zosia
Początki mojego bycia w Ruchu Domowego Kościoła były dość trudne z powodu moich nałogów, którymi były alkohol i papierosy. Do końca nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić, co było największą przeszkodą w byciu w tym Ruchu. Gdy żona zachorowała na tarczycę w roku 1989 i choroba była bardzo widoczna bardzo bałem się o nią. W luźnej rozmowie żona zaproponowała, że gdybym tak bardzo chciał, to mógłbym ofiarować jeden z moich nałogów Panu Bogu. Po krótkim namyśle postanowiłem oddać Panu Bogu papierosy za zdrowie mojej żony. Wytrwałem w postanowieniu i żona dość szybko wróciła do zdrowia bez operacji.
W tym czasie jeździliśmy na rekolekcje i to właśnie na tych rekolekcjach następowały największe pozytywne przemiany we mnie. Będąc na rekolekcjach w Wiśniowej w 1992 r. podpisałem deklarację KWC od alkoholu na rok. Mając wiele obaw, gdyż za miesiąc szykowało się wesele chrześniaka. Wesele wytrzymałem bez kieliszka. Nad ranem wstąpiła we mnie ogromna radość i wiedziałem, że to jest pożegnanie z alkoholem na zawsze.
Dziś dziękuję Panu Bogu za łaski: sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego – założyciela Ruchu, moich sąsiadów, którzy wprowadzali nas do Ruchu i wszystkie rodziny Domowego Kościoła w Polsce, które dane nam było spotkać na rekolekcjach i nie tylko.
W tym roku mija 18 lat bycia w Ruchu Domowego Kościoła, lat szczęśliwych – blisko Pana Boga.
Romek