Rozmowa z dwojgiem młodych ludzi w Poradni Życia Rodzinnego. Beata i Leon opowiadają o swoich planach na przyszłość. W pewnym momencie Leon, mówiąc o Beacie, używa sformułowania „moja żona”…

Powiernik: Przed chwilą mówiąc o Beacie nazwał Ją Pan swoją żoną. Nie przesłyszałam się?

Leon: Nie. My jesteśmy po ślubie cywilnym. Mieszkamy ze sobą.

Rozmowa z dwojgiem młodych ludzi w Poradni Życia Rodzinnego. Beata i Leon opowiadają o swoich planach na przyszłość. W pewnym momencie Leon, mówiąc o Beacie, używa sformułowania „moja żona”…

Powiernik: Przed chwilą mówiąc o Beacie nazwał Ją Pan swoją żoną. Nie przesłyszałam się?

Leon: Nie. My jesteśmy po ślubie cywilnym. Mieszkamy ze sobą.

Powiernik: Czy były jakieś przeszkody dla zawarcia sakramentu małżeństwa?

Beata: To smutna historia. Chodziliśmy ze sobą. Planowaliśmy ślub – niestety, w mojej rodzinie narastający konflikt z rodzicami stał się nie do zniesienia. Kończę studia. Nie miałam warunków do nauki. Nie mogłam już tam dłużej pozostać…

Leon: Szybko wzięliśmy cywilny ślub i zamieszkaliśmy razem w domu moich rodziców…

Beata: Nie wiem, co bym zrobiła bez Leona, byłam bliska załamania nerwowego.

Powiernik: Był Pan wsparciem dla Beaty w tych trudnych chwilach.

Beata: To mój jedyny prawdziwy przyjaciel.

Leon: Ja Ją bardzo kocham, ale…

Powiernik: Ale?

Leon: Jest nam ciężko, że żyjemy ze sobą tak blisko… Przecież ten ślub cywilny to tylko zwykły papierek.

Powiernik: Widzę, że nie nosicie na palcach obrączek.

Leon (zmartwiony): Tak, i smutno jest nam, że przed Panem Bogiem…(milknie)

Powiernik: Trudno jest Wam żyć ze świadomością popełnianego cudzołóstwa?

Leon: Właśnie.

Beata (płacze)

Leon : Dlatego chcemy wziąć prawdziwy ślub i zacząć nowe życie. Już niedługo…

Powiernik: Czy nie możecie zmienić swojego życia od zaraz?

Beata (przez łzy): Ja nie mam dokąd wrócić …

Powiernik: Ciężko Wam żyć w śmiertelnym grzechu. Słusznie czujecie, że przed Panem Bogiem nie jesteście małżeństwem. Ale możecie przecież żyć tak jak brat i siostra – we wstrzemięźliwości.

Beata (podnosi głowę i pyta Leona): Tak?

Powiernik: Oczywiście, to wymaga…

Leon (twarz mu się rozpogadza): Już o tym wcześniej myślałem. Aby nam było łatwiej, mogę zamieszkać w pokoju razem z moim młodszym bratem. Rodzina się pewno zdziwi. Ale tak, tak będzie lepiej…

Powiernik: Chrystus czeka na Was w sakramencie pojednania. Przygotowujcie się do zawarcia Waszego małżeństwa w czystości. A Pan Jezus będzie Wam obficie błogosławił. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 4,8)

Małżeństwo Beaty i Leona będzie zbawczym znakiem Przymierza Chrystusa z Jego Kościołem: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5,31n)

Słusznie przeczuwają, że dom miłości małżeńskiej powinni budować na Skale, to znaczy na Chrystusie, a nie tylko na piaskach uczuć, marzeń i fascynacji. Tę Ich przyszłą sakramentalną wspólnotę życia trafnie i pięknie wyrażają słowa zaczerpnięte z adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio” Jana Pawła II, który powtarza za Tertulianem: Jakże potrafię wysłowić szczęście tego małżeństwa, które wiąże Kościół, Ofiara eucharystyczna umacnia, a błogosławieństwo pieczętuje, aniołowie ogłaszają, a Ojciec potwierdza?… Cóż za jarzmo dwojga wiernych połączonych w jednej nadziei, jednym dochowaniu wierności, w jednej służbie! Oboje są dziećmi tego samego Ojca i oboje wspólnie służą; nie ma między nimi podziału ani co do ciała, ani co do ducha. Owszem, są prawdziwie dwoje w jednym ciele, a gdzie jest jedno ciało, jeden jest też duch.
(Imiona moich rozmówców zostały zmienione)