![]() |
Jednak gdy Pan Bóg przyprowadził do mężczyzny „wszelkie zwierzęta lądowe i ptaki podniebne”, nie znalazła się pomoc dlań odpowiednia. Owszem, kontakt z nimi pomógł człowiekowi uświadomić sobie, kim nie jest. Ale by żyć swą pełnią i być szczęśliwym, trzeba mieć świadomość, kim się jest, zwłaszcza w relacji do Stwórcy.
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1,27)
Widać człowiekowi, zarówno mężczyźnie, jak i kobiecie, potrzeba odniesienia do kogoś co do istoty identycznego, lecz odmiennego, będącego dlań twórczym dopełnieniem. A miłosne wzajemne ich odbarowywanie się sobą jest świetlanym odbiciem Boga Stwórcy. Wszak wzajemna relacja Trzech Osób Boskich w Trójjedynym Bogu jest więzią doskonałej miłości.
Mężczyzna rzekł: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała (Rdz 2,23) Chociaż byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2,25)
W antropologii biblijnej „kości” oznaczały po prostu „istotę” człowieka. Mężczyzna więc tymi słowami wyraził istotową równość między nim, a daną mu od Boga towarzyszką. To mentalnościowa rewolucja jak na owe czasy, bowiem u starożytnych kobieta była bytem niższym niż mężczyzna. W wielu religiach świata jest tak do dziś.