Tomek i Ania:
– małżeństwo od 9 lat,
– syn Pawełek 2,5 roku
– od wielu lat w Ruchu Światło-Życie, obecnie w Domowym Kościele
– wyższe wykształcenie (konsultant systemów zarządzania, prawnik)
W jakich okolicznościach poznaliśmy metody Naturalnego Planowania Rodziny
Ania: Wstępnie zetknęliśmy się z podstawami NPR w młodzieżowym ruchu oazowym. Po zaręczynach zaczęliśmy się zastanawiać nad poszczególnymi sferami naszego przyszłego życia małżeńskiego. Wtedy bliżej zainteresowaliśmy się metodami, chcieliśmy odpowiedzialnie planować rodzicielstwo w naszym wspólnym życiu. Później metody – poznawanie teorii i praktyka ich stosowania – pogłębiły nasze rozumienie istoty małżeńskiej czystości.
Tomek: To Ania na poważnie zainteresowała mnie NPR podsuwając książkę do przeczytania. Zacząłem bliżej poznawać metody i zachwycać się nimi, odkrywać ich głęboki sens. Świadectwa zaprzyjaźnionych z nami małżonków, którzy NPR w swym pożyciu stosują, przekonały nas ostatecznie, że to jest dobry styl życia.
Na czym polegają metody NPR
Tomek: Na obserwowaniu przez kobietę swojego organizmu, co w prosty sposób pozwala jej rozpoznać u siebie objawy towarzyszące płodności. Mężczyzna uczestniczy w interpretowaniu zapisów tych obserwacji. Nie są to żadne czary ani statystyki, tylko bieżące notowanie objawów płodności w organizmie kobiety.
Ania: Na podstawie tych obserwacji małżonkowie mogą ustalić okres płodności u kobiety i dostosowywać się do niego w małżeńskim pożyciu. Gdy planujemy począć dziecko, współżyjemy w okresie płodnym, gdy nie planujemy poczęcia, powstrzymujemy się od podejmowania aktów małżeńskich w tym czasie.
Od kiedy datuje się nasza praktyczna znajomość NPR
Ania: Swój organizm pod kątem jego płodności obserwowałam już na długo przed ślubem.
Tomek: Weszliśmy w małżeństwo z dobrą znajomością metod NPR. By ją utrwalić, byliśmy na kursie nauczycieli metod NPR, na którym także ja, samodzielnie, musiałem zdać egzamin z interpretacji konkretnych kobiecych kart obserwacji.
Co daje nam stosowanie metod Naturalnego Planowania Rodziny
Ania: Uważam, że metody umacniają naszą wzajemną relację, dają mi osobisty pokój i poczucie odpowiedzialności za życie, pozwalają wsłuchiwać się w wolę Bożą co do naszego wspólnego życia. Mogę żyć w czystości, w zgodzie ze swoim sumieniem, wiarą i nauką Kościoła. Zawsze starałam się zgłębiać wiarę i dociekać, co to znaczy żyć w czystości i dlaczego Pan Bóg stawia mi takie wymagania.
Dzięki temu, że stosujemy metody, czuję się akceptowana przez Tomka w całości, razem z moją płodnością – przyjmowana taką, jaką Pan Bóg mnie stworzył – nie trzeba tu nic poprawiać. Potrafię diagnozować swój organizm, mogę także sama wykryć ewentualne nieprawidłowości. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli nie stosować NPR.
Tomek: Zachwycam się Anią jako Bożym arcydziełem. Jako mężczyzna lubię mieć wszystko poukładane i podziwiam, że człowiek jest przez Boga tak mądrze pomyślany i stworzony. Wszystko w naszych organizmach ma swój cel i sens. Nie trzeba żyć tak, jak to lansuje idący na łatwiznę świat. Pozbyłem się obawy mówienia o metodach NPR wśród kolegów. Oni przeważnie żyją inaczej, tj. antykoncepcyjnie, i często mają problemy z wiernością, pomimo stałej dyspozycyjności swoich żon. Czuję i tłumaczę im, że spełniam się jako mężczyzna. Wspaniałym odkryciem jest, powtórzę to jeszcze raz, że Bóg tak logicznie, dla naszego dobra, wszystko wymyślił. Jestem szczęśliwy z moją żoną także w sferze seksualnej.
Jakie ograniczenia wynikają dla nas ze stosowania NPR
Ania: Muszę prowadzić notatki i być systematyczną, a prowadzę dość intensywny tryb życia. Wprawdzie notatki zajmują mało czasu, jednak muszą być regularne – stąd muszę o nich pamiętać. Mój cykl stawia nam i ten wymóg, by wspólnie uzgadniać, kiedy chcemy współżyć, a kiedy zachować wstrzemięźliwość. Okres wstrzemięźliwości jest czasem problemem, ale jesteśmy w stanie sobie z nim poradzić.
Tomek: Dużo podróżuję i te moje wyjazdy zbiegają się czasem z okresem niepłodnym Ani. Teraz problem jest wręcz odwrotny. Planujemy poczęcie kolejnego dziecka, a mnie nie ma w domu wtedy, kiedy Ania ma czas płodny.
Dlaczego angażujemy się w polecanie NPR innym małżeństwom
Ania: Znajomość metod NPR odczytujemy jako wielki dar Boga dla nas. Skoro zostaliśmy obdarowani, to chcemy się tym darem dzielić z innymi. By i dla innych, tak jak i dla nas, stał się ogromną wartością.
Tomek: To jest walka o prawdę. Potoczny, medialny przekaz o ludzkiej seksualności i płodności często stanowi jedno wielkie oszustwo. Niektórzy mężczyźni dziwią się mi, że jestem inny. Oni nie są szczęśliwi ze swoimi żonami. Zauważyłem, że jest to dla nich problem, bo stale w rozmowach wracają do tematu współżycia. Nie potrafią go sobie poukładać, często topią swoje problemy w alkoholu.
Kto może się nauczyć metod NPR
Absolutnie każdy, niezależnie od wykształcenia, wieku i stanu, w którym żyje. Już młode dziewczyny mogą siebie skutecznie pod kątem swej okresowej płodności obserwować. Inne kobiety oczywiście też. Także te, które dotąd stosowały antykoncepcję. Liczy się wola – czy naprawdę chcę? Każda kobieta może się nauczyć metod. Warto, by i mężczyzna nauczył się zasad NPR , bo wtedy łatwiej przyjdzie mu dostosować się do wymogów NPR w małżeńskiej codzienności i będzie mógł wspierać żonę.
Jeszcze dlaczego warto się nauczyć metod NPR
Ania: Warto i dlatego, bo metody NPR są skuteczne. Nie trzeba wiele, żeby się w nie wdrożyć. Bardzo wiele znanych nam osobiście par małżeńskich je stosuje. My dokładnie wiemy, którego dnia począł się nasz Pawełek. Kiedyś mu pokażemy moją kartę obserwacji z zaznaczonym dniem, w którym Bóg go nam podarował.
Tomek: Muszę stosować się do okresowej wstrzemięźliwości, bo żona nie jest dla mnie przedmiotem, po który sięgam, gdy mam na to ochotę. To nie tak, że metody NPR zabraniają nam współżycia. To my w pewne dni nie podejmujemy go, gdy nie planujemy dziecka. Ponadto ważne dla mnie jest, jako mężczyzny odpowiedzialnego za żonę i rodzinę, że w cyklu płodności Ani, jak u każdej innej kobiety, po owulacji nie ma u niej żadnej biologicznej możliwości poczęcia dziecka.
Ania: Płodność nie jest chorobą i nie wyobrażam sobie, żeby mąż ode mnie wymagał trucia mojego organizmu jakimiś antykoncepcyjnymi tabletkami. Poza tym trzeba wiedzieć, że mają również działanie poronne.
Tomek: W dniach wstrzemięźliwości szczególnie staramy się okazywać sobie miłość przez serdeczność, wspólne wyjścia czy wyjazdy. Dużo ze sobą wtedy rozmawiamy. Bardzo lubię te nasze szczere i serdeczne małżeńskie rozmowy. One też budują silną więź między nami. Jestem przekonany, że warto tak żyć. A może tak żyć każde małżeństwo – szczęśliwie, w czystości i w szacunku dla Bożych praw rządzących ludzką płodnością.
„Dzieło wychowania do życia obejmuje formację małżonków do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Wymaga ona, zgodnie ze swym prawdziwym znaczeniem, aby małżonkowie byli posłuszni wezwaniu Bożemu i działali jako wierni wyraziciele Jego zamysłu: ma to miejsce wówczas, gdy decydują się wielkodusznie otworzyć rodzinę na nowe życie i zachowują postawę służby życiu nawet wtedy, gdy z poważnych przyczyn i zgodnie z prawem moralnym postanawiają unikać tymczasowo lub na czas nieokreślony nowych narodzin.
Prawo moralne zobowiązuje ich w każdym przypadku do panowania nad skłonnościami instynktu i namiętnościami oraz do szanowania praw biologicznych wpisanych w ich osoby. Właśnie taki szacunek uprawnia, w duchu służby odpowiedzialnemu rodzicielstwu, do stosowania naturalnych metod regulacji płodności: są one coraz bardziej precyzyjne z naukowego punktu widzenia i stwarzają konkretne możliwości podejmowania decyzji zgodnych z wartościami moralnymi.
Rzetelna ocena rezultatów osiągniętych na tym polu powinna usunąć uprzedzenia, nadal zbyt rozpowszechnione, i przekonać małżonków oraz pracowników służb medycznych i społecznych o potrzebie właściwej formacji w tej dziedzinie.
Kościół jest wdzięczny tym, którzy za cenę osobistych wyrzeczeń i ofiar, często niedocenianych, zajmują się poszukiwaniem i upowszechnianiem tego rodzaju metod, troszcząc się tym samym o wychowanie do wartości, które stanowią ich podłoże”
Jan Paweł II Encyklika Evangelium vitae