W uroczystość Chrystusa Króla, 20 listopada 2005 r. (po wspólnie przeżytym udziale w Światowym Dniu Młodzieży w Kolonii w Niemczech), otrzymałem od swoich uczniów z liceum cudowny prezent – margaretkę o siedmiu płatkach (Rysiek, Marta, Ewelina, Michał, Marcin, Agnieszka i Ola). Drugi taki dar otrzymałem całkiem niedawno jako urodzinowy prezent od przyjaciół z mojej poprzedniej parafii (Sabina, Honorata, Danka, Ewa, Agnieszka, Agnieszka i Joasia), gdzie przez 6 lat budowaliśmy razem nasze relacje z Jezusem. W kontekście numeru „Dobrej Nowiny” poświęconego modlitwie za kapłanów poprosiłem o podzielenie się swoim świadectwem o motywacji i ewentualnych owocach tej modlitwy. Wielką radością jest dla mnie m.in. fakt, że Agnieszka (PIĄTEK) wstąpiła niedawno do klauzurowego zakonu Sióstr Karmelitanek (co przydaje cudowną woń temu kwiatu), a Michał (ŚRODA) od kilku już lat jest klerykiem Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach przygotowującym się do przyjęcia święceń kapłańskich. To właśnie on pierwszy napisał: Dalej pamiętam o Księdzu w modlitwie. Margaretka pomaga mi się włączyć w codzienną modlitwę Kościoła za kapłanów, w ten sposób mogę też wyrazić Księdzu swoją wdzięczność. Mam nadzieję na owoce tej modlitwy tu na ziemi, a także po śmierci.

        A nowo powstały kwiatek o swej duchowej historii napisał tak: Sabina (PONIEDZIAŁEK): Już dużo wcześniej zrodziła się we mnie potrzeba modlitwy za kapłanów i robiłam to co poniedziałek. Modliłam się w tym dniu i ofiarowałam Komunię w tej intencji. Agnieszka zaproponowała tę formę modlitwy, no i się zgodziłam modlić za Księdza – fajnie się to złożyło, bo wybrałam poniedziałek! Dziękuję za modlitwę, ja teraz też szczególnie jej potrzebuję!

        Sama wspomniana inicjatorka Agnieszka (SOBOTA) zwierzyła się: Pierwszy raz o margaretce usłyszałam jakieś półtora roku temu od koleżanki, która była na rekolekcjach dla „niesakramentalnych”’ w Koniakowie. Opowiadałyśmy sobie dużo nawzajem – ja o swoich dopiero co przeżytych ignacjańskich doświadczeniach, a ona zafascynowana tamtymi rekolekcjami i podejściem ks. Jarka Ogrodniczaka do nich – jako grupy, a zarazem każdego z osobna. I oni tam zawiązali właśnie margaretkę za tego „swojego” nowo poznanego kapłana – przewodnika na ich niełatwych ścieżkach wiary. Pomyślałam sobie, że wdzięcznymi zawsze bardziej potrafią być ludzie odrzuceni, odtrąceni i może dlatego w nich właśnie potrafi zrodzić się taka wdzięczność – że potrafią zaledwie po paru dniach życzliwego prowadzenia obiecać w zamian DOŻYWOTNIĄ, REGULARNĄ I WYTRWAŁĄ PAMIĘĆ W MODLITWIE!

        Ja też kiedyś poczułam się w ramach wspólnoty „odrzucona” (mam na myśli swoją parafię) i poznałam smak tego, że jakich ma się w parafii księży, zależy od modlitwy – a gdy jest jej za mało, to owoce są widoczne w taki właśnie negatywny sposób. Dojrzewając duchowo, odkryłam smak Dobrej Nowiny, a w pierwszoczwartkowych nabożeństwach zrozumiałam potrzebę modlitwy za kapłanów. Kolejne lata nauczyły, że szatan bardziej właśnie ich atakuje i bez tej „tratwy ratunkowej” – modlitwy za swojego pasterza może wraz z nim zginąć cały lud. W moim życiu byli różni księża: jedni wnoszący obojętne znaczenie w mój duchowy rozwój, paru lepiej spełniających rolę wzorca, dwóch może bardziej negatywnych, ale potem cała rzesza tych dobrych i wspaniałych – na wzór Chrystusa Najwyższego Dobrego Pasterza.

        Kolejne Księdza urodziny były zaczynem zrobienia czegoś razem, bo zaczęło nam brakować pomysłów na prezent (wszak to już trochę lat kombinowania). Zapytałam dziewczyny, jak to widzą, a one wszystkie jak jedna od razu były „za”.

        Reasumując – wcale nie uważam tego za coś niesamowitego i cieszę się, że Kościół wyszedł nam naprzeciw z propozycją Roku Kapłańskiego – bo przynajmniej to uwrażliwi może owieczki na troskę o swoich pasterzy. Każdy chciałby mieć wokół siebie świętych kapłanów, ale ile osób się o to tak naprawdę modli?! Więcej słychać narzekania na ich niedociągnięcia niż docenienia tego, ile dobra z ich obecności czerpiemy. 

        Danka (ŚRODA) dodała: Jak znam Agę, pewnie wystrzeliła z jakimś dłuższym elaboratem i już ma Ksiądz z czego zaczerpnąć. A ja cóż, zmieszczę się w dwóch zdaniach i będę (jak zwykle) szczera. Kiedy Agnieszka podzieliła się ze mną swoim pomysłem, spodobał mi się, ale też trochę przeraził. Spodobało mi się to, że to taki wspaniały, wartościowy prezent, przez który już zawsze będą płynęły na Księdza jakieś potrzebne łaski, by móc być dobrym w szeroko rozumianym tego słowa znaczeniu kapłanem, a potem jak najprędzej osiągnąć Niebo. Ale z drugiej strony to słowo „zawsze” trochę mnie przeraziło, bo to jednak jakieś zobowiązanie nie tylko na miesiąc, rok, trzy lata, tylko zawsze, a przy moim lenistwie i zapominalstwie wiedziałam, że to takie proste nie będzie, ale się zdecydowałam i póki co się z tego cieszę. Nie jest to na szczęście takie czasochłonne, a ja i tak mam problemy z modlitwą, więc jest to dodatkową motywacją. Myślę, że jakoś damy radę, a Księdzu z pewnością się to przyda, bo któż z nas nie potrzebuje modlitwy. Przy okazji dziękuję też za Księdza modlitwy w naszych intencjach, to na pewno bardzo pomaga.

        Z kolei Ewa (CZWARTEK) napisała o swojej motywacji do margaretki: Po tych wszystkich latach wspólnej posługi, wspólnie spędzonego czasu, osoba Księdza stała się bliska mojemu sercu. Nawet ostatnio nasze rozmowy na temat słowa Bożego, inicjatywy „Słowa Bożego w kapsułkach” dla chorych w szpitalu dają mi poczucie, że duchowo Ksiądz jest mi bliski (Ksiądz żyje słowem Bożym i to świadectwo życia mnie przekonuje). Ponieważ starałam się zawsze pamiętać o Księdzu w mojej modlitwie, propozycja Agnieszki, by podarować Księdzu na urodziny naszą modlitwę, wydała mi się świetnym pomysłem. I tak stałam się jednym z siedmiu płatków margaretki. Byliśmy już świadkami tego, jaką wielką moc posiada modlitwa wspólnoty (myślę tu o Madzi, dla której wyprosiliśmy pokonanie guza mózgu), a nasza margaretkowa siódemka stworzyła właśnie taką wspólnotę. Tym razem będziemy prosić Pana o wszelkie łaski dla Księdza, bo świat potrzebuje świętych kapłanów.

        No i na koniec Dzień Pański, czyli Asia (NIEDZIELA): Muszę przyznać, że wcześniej o tej modlitwie nie słyszałam. Dowiedziałam się o niej przez Agnieszkę, która poszukiwała chętnych do grupy. I powiem szczerze, że miałam wielkie wątpliwości, gdy zaproponowała mi zostać płatkiem tego kwiatu. Przeraził mnie fakt, że jest to obietnica na całe życie. Zastanawiałam się, czy podołam temu zadaniu. Być może był to strach związany z lenistwem. Zdecydowałam się z jednego względu – kapłan, za którego się modlę, zrobił dla mnie dużo dobrego, zawsze mogłam i mogę na niego liczyć. W ten sposób chcę podziękować za to wszystko, co robił i zrobi. Pomimo tego, że rzadko Księdza odwiedzam, chcę powiedzieć, że pamiętam. I myślę, że to będzie mój dowód na to, że doceniam to, jakim Ksiądz jest człowiekiem, i w ten sposób powiedzieć dziękuję! Gdy kalendarz pokaże niedzielę, będzie to znak, że jest taka istotka jak ja, która chce wypraszać u Boga i Maryi potrzebne łaski dla kapłana. Bo mamy takich kapłanów, jakich sobie wymodlimy.

        I ja tym wszystkim, którzy pamiętają o nas (kapłanach) w modlitwie – z serca DZIĘKUJĘ i odwzajemniam modlitwą.