Cały czas szukamy odpowiedzi na pytanie, co takiego wydarzyło się, że król Bolesław Śmiały podniósł rękę na biskupa, w konsekwencji czego został wygnany z kraju. Wiemy, że sporo kontrowersji wśród badaczy bliższych naszym czasom wywołały zapiski Galla Anonima, które powstały trzydzieści kilka lat po śmierci biskupa Stanisława, a kronikarz przedstawił fakt zatargu z 1079 roku bardzo skąpo, bardzo wiele przemilczając. Najprawdopodobniej dobrze znał przyczyny konfliktu, lecz w swoim dziele nie rozwinął tego wątku, a szkoda, bo relacja Galla Anonima pozostaje do dziś jedynym ówczesnym źródłem pisanym. Teraz czas na epigram żałobny, który jest równie skąpy w informacje, co Gallowa kronika, jednak przedstawia zupełnie inne ujęcie wydarzeń…

Zdrajca czy męczennik?

Co jest napisane w epigramie (krótki utwór poetycki) nagrobnym? Polski przekład z łaciny brzmi następująco: Grób ten kryje prochy błogosławionego Stanisława. Ponieważ nie chciał się pogodzić z bezbożnymi czynami króla Bolesława, odszedł do niebieskich pałaców, na które zasłużył męczeństwem. Szczęsny, dla kogo Bóg jest nagrodą, a niebo mieszkaniem.

Cały problem polega na tym, że badacze nie są w stanie jednoznacznie powiedzieć, kiedy ten krótki tekst powstał, to znaczy: ile czasu minęło od śmierci Stanisława. Niektórzy badacze przypuszczają, że jego powstanie mogło mieć miejsce na przełomie XII i XIII wieku.

Jego treść, która jednoznacznie mówi o słuszności sprawy i męczeńskiej śmierci „błogosławionego Stanisława”, wydaje się być potwierdzeniem rodzącego się już wówczas kultu tego świętego. O początkowym etapie kultu świadczy chociażby brak wzmianki o dokonywanych cudach, którym bardzo wiele miejsca poświęcił w swojej kronice mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem prawdopodobnie kilkadziesiąt lat później.

Kto jest autorem epigramatu?

Tego również nie wiadomo. Niektórzy badacze wskazują na dwóch z biskupów – krakowskiego Mateusza lub gnieźnieńskiego Jana. Kapłani ci dokonali m.in. translacji św. Stanisława ze Skałki na Wawel. W ich oczach zatarg naszego biskupa z królem wyglądał trochę inaczej niż w relacji Galla. Według nich Stanisław nie chciał się pogodzić z bezbożnością króla i za to poniósł śmierć, którą ich zdaniem należało uznać za męczeństwo za wiarę i za co należała mu się nagroda nieba. Możemy zatem wnioskować, że taka opinia ustaliła się za ich czasów i to ona miała główny wpływ na opisującego te wydarzenia pokolenie później Wincentego Kadłubka, do którego sięgniemy przy naszym następnym spotkaniu. A nie ukrywam, że to, co pisał Kadłubek jest naprawdę interesujące i już dziś zachęcam do sięgnięcia do tej kroniki, opisującej cuda, które dokonały się po śmierci św. Stanisława, a także za jego wstawiennictwem.

Warto też wspomnieć, że szczególny kult ku czci św. Stanisława swoje źródło posiada w Małopolsce, z którą biskup był związany od początku swojego życia. Tak na marginesie, może warto by wybrać się do Szczepanowa (niejscowość pomiędzy Krakowem a Tarnowem), żeby poznać miejsce narodzin naszego patrona? Albo odwiedzić jego grób na Wawelu? Może sami natkniemy się tam na jakieś ślady przeoczone przez badaczy?
         
Opracowane na podstawie książki M. Plezi: Dookoła sprawy świętego Stanisława. Studium źródłoznawcze