Bicze, ciernie i kajdany – zadośćuczynienie za grzechy?

Jak napisano już wyżej dawniej warunek zadośćuczynienia wyprzedzał wszystkie inne, człowiek musiał najpierw naprawić zło, a potem otrzymywał rozgrzeszenie. Nieraz trwało wiele lat zanim ktoś je otrzymał, a wraz z nim możliwość przystąpienia do Komunii świętej. Dzisiaj spowiednik nakłada pokutę, którą należy wypełnić po spowiedzi, ale powrót do Eucharystii następuje od razu, wraz z otrzymaniem rozgrzeszenia. By wynagrodzić Bogu za grzechy swoje czy Kościoła nie musimy się biczować aż do krwi, pościć, nosić włosiennic, zakładać na kończyny żelaznych obręczy albo nosić kolczugi. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że pokutą może być (…) modlitwa, jakaś ofiara, dzieło miłosierdzia, służba bliźniemu, dobrowolne wyrzeczenie, cierpienie, a zwłaszcza cierpliwa akceptacja krzyża, który musimy dźwigać (KKK 1460).

Kwiaty dla teściowej, oddanie ryzy papieru do pracy…

Można wymienić kilka problemów dotyczących odprawienia pokuty: odwlekanie pokuty aż do następnej spowiedzi, zapomnienie pokuty, nie odprawienie pokuty – trzeba to koniecznie wyznać przy następnej spowiedzi. W przypadku niemożliwości wypełnienia pokuty ze względu na sytuację osobistą, trzeba poprosić kapłana o pokutę dostosowaną do sytuacji, możliwości i własnych warunków. W praktyce zadośćuczynienie polega na wypełnieniu nadanej i przyjętej pokuty. Musi być przyjęta, a spowiednik nadając pokutę, musi wiedzieć, czy ta osoba jest w stanie ją wypełnić. Jeśli nie, to powinien zmienić pokutę albo rozciągnąć czas jej wypełnienia. Nie może odesłać kogoś od konfesjonału z brakiem pewności, czy jest w stanie wypełnić zadanie. Jeżeli ktoś nie wypełnił pokuty z poprzedniej spowiedzi, musi powiedzieć dlaczego – jest różnica, pomiędzy tym, że ktoś nie wypełnił pokuty, bo nie było takiej możliwości, a tym, że nie wypełnił jej, bo zaniedbał i później stało się to niemożliwe.

Zadośćuczynienie jest dopełnieniem sakramentu i jeśli jest niewypełnione, to pozostaje ciągle otwarta kwestia tego sakramentu. Dzisiaj wypełnienie pokuty i zadośćuczynienia jest możliwe tak długo, dopóki następny raz nie przystąpimy do sakramentu.

Wyrównać szkodę, ale jak?

Gdy kochasz, nie chcesz ranić. Kiedy skrzywdzimy ukochaną osobę, zwykle chcemy jej to jakoś zrekompensować. Kolacja przy świecach dla żony, nowy zestaw śrubokrętów dla taty, komplementy dla pani kasjerki, ulubiony kisiel dla dzieci, uśmiech w stronę sąsiada…  W ten sposób próbujemy pokazać, że odwracamy się definitywnie od tego, co złego zrobiliśmy. Robimy tak nawet wtedy, gdy druga osoba rekompensaty nie potrzebuje, bo jest zakochana bez pamięci. Pokutujemy, bo chcemy Bogu pokazać, że odwróciliśmy się od zła i pragniemy wrócić do Miłości, która nas odkupiła. Pokuta nie jest sposobem zapłaty Bogu za grzech, ale jest czymś, co ma nam pomóc zmienić życie.

Wyrównanie szkody nie zawsze jest łatwe i nie zawsze kończy się na zwyczajnym „przepraszam”. Bywają grzechy, których wprost nie da się naprawić. Na przykład nie można komuś przywrócić życia, nie sposób komuś oddać określonego przedmiotu, gdyż został zgubiony lub zniszczony, zużyty. Wówczas wynagrodzenie szkody jest tylko częściowe. Można za to w sposób zastępczy wynagrodzić np. kradzież przez jałmużnę ofiarowaną potrzebującemu, na dzieła charytatywne, dobroczynne.

Pragnienie zmiany

Jeżeli nie odprawiasz pokuty, oznacza to, że nie ma w tobie pragnienia zmiany. Trudno wtedy spodziewać się, że sakrament stanie się dla ciebie miejscem rozwoju duchowego. Nie chodzi o rewolucję w życiu, można zacząć od drobiazgów. Stały spowiednik i regularna spowiedź to najlepsze środki pomocnicze w tym procesie – wtedy istnieje szansa na większą mobilizację do pracy nad sobą.